tekst: Martyna Górniak-Pełech
Kocham siebie – bo wciąż mam w sobie tę małą dziewczynkę
Zatrzymaj się na chwilę. Zamknij oczy. Widzisz ją? Tę małą dziewczynkę, którą
kiedyś byłaś? Może nikt jej nie powiedział, że cudownie jest być kobietą. Że
może robić wszystko, co chce. Powiedz jej to dzisiaj. Przytul ją. Zrozum, że ona
nadal tam jest – w Tobie. I zasługuje na miłość.
Pamiętasz jej marzenia? Jak chciała być księżniczką, piosenkarką, tancerką
albo po prostu szczęśliwą? A potem świat nauczył ją, że nie wszystko jest
możliwe, że trzeba być rozsądną, że powinna się dostosować. Dziś masz
szansę jej to wszystko odkręcić. Możesz wziąć ją za rękę i powiedzieć: „Nie bój
się, teraz ja się Tobą zaopiekuję”. Możesz jej dać to, czego nikt wcześniej jej nie
dał – akceptację, czułość, poczucie, że jest wystarczająca dokładnie taka, jaka
jest.
Spójrz na nią jeszcze raz. Może ma potargane włosy, może biega na bosaka,
może śmieje się w głos, nie zastanawiając się, czy wypada. Może kiedyś ktoś jej
powiedział, że jest zbyt wrażliwa, zbyt głośna, zbyt uparta. A może odwrotnie –
że powinna być odważniejsza, bardziej przebojowa. Dziś możesz jej
powiedzieć, że jest kompletna, bez konieczności spełniania cudzych
oczekiwań.
Ta mała dziewczynka jest w Tobie, niezależnie od tego, ile masz lat. Nadal ma
wielkie oczy i ogromne serce. Nadal pragnie być kochana – ale przede
wszystkim przez Ciebie samą. To, jak ją traktujesz, odbija się w tym, jak
traktujesz siebie. Jeśli dasz jej czułość, dasz ją sobie. Jeśli pozwolisz jej marzyć,
otworzysz się na własne pragnienia. Jeśli powiesz jej, że jest piękna – spojrzysz
na siebie z miłością.
Dbam o siebie – bo jestem swoim
priorytetem
Codziennie troszczymy się o innych –
rodzinę, przyjaciół, pracę. Ale co z nami?
Dbam, kocham, akceptuję – trzy proste
słowa – przepis na to, jak być dla siebie
dobrą. Bo przecież to, jak traktujemy
siebie, składa się z codziennych
drobiazgów: z wyboru ulubionej kawy czy
tańca w kuchni przy ulubionej piosence.
Nie potrzebuję wielkich gestów, by
wiedzieć, że jestem ważna. Liczą się detale.
Wybór zapachu perfum, który przypomina
mi najpiękniejsze chwile.
Szklanka soku z soczystej pomarańczy wypita w towarzystwie delikatnych
promieni słonecznych. Chwila tylko dla siebie, bez wyrzutów sumienia. Bo to,
jak o siebie dbam, buduje mnie każdego dnia.
Nie odkładam siebie na potem. Nie czekam, aż „znajdę czas”, bo czas się nie
znajduje – on się tworzy. Dbam o swoje ciało, bo to jedyne miejsce, w którym
będę mieszkać całe życie. Dopieszczam się – wybieram to, co sprawia mi
przyjemność. Czy to jedwabna piżama, czy długa kąpiel, czy trening, który
daje mi moc – to moje sposoby na mówienie sobie: „Jesteś ważna”.
Wiosna tak pięknie uczy nas, jak piękna może być zmiana.
Akceptuję siebie – bo wiek to tylko liczba
Nie czekam, aż „będę lepsza”. Nie czekam na idealne ciało, idealne życie,
idealny moment. Już jestem wystarczająca. Wiek? To liczba. Duchowo nadal
mogę mieć piętnaście lat, nadal mogę skakać w kałużach i nosić szminkę w
kolorze, na który mam ochotę. Akceptacja to nie zgoda na stagnację – to
otwarcie na zmiany i przyjmowanie ich z uśmiechem na twarzy.
Akceptuję, że nie muszę być zawsze silna. Że mogę mieć gorszy dzień, że
mogę płakać bez powodu i nie muszę się z tego tłumaczyć. Że mam prawo
do popełniania błędów i uczenia się na nich. Że nie jestem zobowiązana do
spełniania niczyich oczekiwań poza swoimi własnymi. Że życie to nie wyścig,
a piękna podróż, w której mogę zwalniać, zatrzymywać się i cieszyć każdym
krokiem.
Akceptuję swoje zmarszczki – bo każda jest częścią mojej historii. Akceptuję
swoje ciało – bo jest moją świątynią. Akceptuję siebie, bo jestem najlepszą
wersją siebie tu i teraz.
A Ty? Czy dzisiaj już spotkałaś się ze swoją małą dziewczynką?